Wpatrywałam się
nieprzytomnym wzrokiem w nocne niebo na którym znajdywały się tysiące gwiazd.
Małe, srebrne punkciki migotały nęcąc swym blaskiem i ciesząc się niczym nie
zmąconą wolnością.
Czym tak właściwie
jest wolność i jak ona smakuje?
Czasami, kiedy
pytałam się innych rekrutów z którymi miałam kontakt jednak każdy miał inne
zdanie na ten temat, a ja nie mam żadnego. Nigdy jej tak do końca nie zaznałam.
Zawsze wykonywałam polecenia mojego przełożonego nie ważne czy mi się one
podobały czy nie.
Nigdy nawet nie
widziałam nocnego nieba, a teraz to jest mój pierwszy raz. Zawsze wyobrażałam
je sobie, kiedy Virgo mi o nim opowiadała tak samo jak i o zewnętrznym świecie.
Muszę przyznać, że jest jeszcze piękniejsze niż sobie wyobrażałam, Tak samo jak
księżyc. Jego piękna, srebrna tarcza rzucała swój niczym nieskalany blask na
sad w którym się znajdywałam.
To był mój pierwszy
dzień dość pozornej wolności jednak jak na razie zapowiadał się całkiem
przyjemnie. Spojrzałam na drzewo pod, którym leżałam uznając, że chcę iść do
miasta.
Ruszyłam nieśpiesznym krokiem poprawiając swoją sukienkę w końcu nie
mogę spotkać się z Erwinem w pobrudzonym ubraniu.
Gdy wyszłam z sadu
niezauważona ruszyłam w stronę miejsca w którym miałam się spotkać z Kapitanem.
Niestety nie znałam tutaj niczego więc ciągle musiałam się kogoś pytać o drogę
do „Liljendio”. Na całe szczęście była to dość znana restauracja dzięki czemu szybko
ją znalazłam.
Gdy weszłam do
lokalu od razu poczułam nieprzyjemnie gryzące się, dość mocne perfumy tak inne
od świeżego powietrza na zewnątrz. Z niepewną miną rozejrzałam się po
pomieszczeniu w poszukiwaniu postawnego blondyna. Spostrzegłam go w koncie
restauracji jak zwykle spokojnego i opanowanego z kamiennym wyrazem twarzy,
spokojnie popijał wino.
Dość niepewnie
podeszłam do niego po czym siadłam na krześle naprzeciw, które z pozoru wygodne
okazało się okropnie sztywne i twarde.
- Dobry wieczór
Mitsuki. Mam nadzieję, że pora naszego spotkania nie była dla ciebie jakoś
szczególnie kłopotliwa. Zamawiasz coś? – spytał przyglądając mi się. No cóż
moje rozpuszczone włosy musiały go lekko zdziwić skoro zawsze powinnam być gotowa
do obrony, a takie długie kosmyki mogłyby mi przeszkadzać.
- Nie i tak dzisiaj
miałam zaplanowane tylko treningi więc nie musisz się tym przejmować. Nie
dziękuję, jednak nie mam na nic ochoty. – odmówiłam zastanawiając się dlaczego
Smith poprosił o spotkanie. – Mogę wiedzieć w jakiej sprawie zostałam wezwana? Myślałam,
że już wszystko sobie wyjaśniliśmy. – mruknęłam przyglądając się gościom
dookoła. Skrzywiłam się gdy spostrzegłam dość ordynarnie.
- Pewnie słyszałaś,
iż dwa tygodnie temu Oddział do zadań specjalnych Leviego został zabity przez
Kobietę-Tytan.
- Tak słyszałam o tym. Jednak nadal nie
rozumiem do czego zmierzasz. – westchnęłam. Niestety byłam niecierpliwa, a to
była u mnie dość spora wada, która jednak czasami była dość pomocna.
- Chcę abyś wstąpiła
w szeregi Oddziału Leviego. – wstrzymałam oddech. Nie na to się umawialiśmy i
on doskonale o tym wiedział. Miałam wstąpić tylko do jakiegoś pobocznego oddziału
by móc sprawdzić moje umiejętności jednak nie narażać na zbędne
niebezpieczeństwo.
- Wiesz, że nie
pisaliśmy się na to, a nawet jeżeli ja się zgodzę to nie wiem co na to moi
przełożeni. W dodatku wchodzi to, że nie ukończyłam waszego szkolenia. – zacisnęłam pod stołem ręce na sukience. Mój
oddech przyśpieszył, a przez głowę przebiegało mi tysiące myśli. To, że mogłam
chodzić po mieście napawało mnie radością jednak należenie do Specjalnego
Oddziału było czymś nienamacalnym. Ulotnym niczym chmura. Widzisz ją jednak nie
możesz poczuć jaka jest, jak pachnie czy nawet jak smakuje.
- Wszystko jest już
ustalone, a ostateczna decyzja należy do ciebie. Czy wolisz iść do przybocznego
czy Oddziału Specjalnego. – słysząc to otworzyłam szeroko oczy.
Pierwszy raz mam możliwość wyboru, pierwszy raz mogę sama
decydować o tym co JA chcę zrobić. Momentalnie poczułam strach obowiązku
wyboru. Wiedza, że mogę coś zmienić w swoim z góry zaplanowanym życiu.
Wypuściłam powietrze, całkowicie nieświadoma, że wcześniej je wstrzymałam.
Przeanalizowałam wszystkie za i przeciw jednak to i tak nie miało w tej chwili
żadnego znaczenia. Decyzja była aż nazbyt oczywista.
- Wybieram Oddział
do zadań specjalnych.
Hej! Mam nadzieję, że spodobał wam się prolog. Bardzo proszę was o komentarze, które będą dla mnie dość dużym dopingiem do dalszego pisania. Gorąco pozdrawiam! Kaoru
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz