8/18/2014

Prolog - Pierwsza Decyzja



   Wpatrywałam się nieprzytomnym wzrokiem w nocne niebo na którym znajdywały się tysiące gwiazd. Małe, srebrne punkciki migotały nęcąc swym blaskiem i ciesząc się niczym nie zmąconą wolnością.
   Czym tak właściwie jest wolność i jak ona smakuje?
   Czasami, kiedy pytałam się innych rekrutów z którymi miałam kontakt jednak każdy miał inne zdanie na ten temat, a ja nie mam żadnego. Nigdy jej tak do końca nie zaznałam. Zawsze wykonywałam polecenia mojego przełożonego nie ważne czy mi się one podobały czy nie.    
   Nigdy nawet nie widziałam nocnego nieba, a teraz to jest mój pierwszy raz. Zawsze wyobrażałam je sobie, kiedy Virgo mi o nim opowiadała tak samo jak i o zewnętrznym świecie. Muszę przyznać, że jest jeszcze piękniejsze niż sobie wyobrażałam, Tak samo jak księżyc. Jego piękna, srebrna tarcza rzucała swój niczym nieskalany blask na sad w którym się znajdywałam.
   To był mój pierwszy dzień dość pozornej wolności jednak jak na razie zapowiadał się całkiem przyjemnie. Spojrzałam na drzewo pod, którym leżałam uznając, że chcę iść do miasta.
Ruszyłam nieśpiesznym krokiem poprawiając swoją sukienkę w końcu nie mogę spotkać się z Erwinem w pobrudzonym ubraniu.
   Gdy wyszłam z sadu niezauważona ruszyłam w stronę miejsca w którym miałam się spotkać z Kapitanem. Niestety nie znałam tutaj niczego więc ciągle musiałam się kogoś pytać o drogę do „Liljendio”. Na całe szczęście była to dość znana restauracja dzięki czemu szybko ją znalazłam.
  Gdy weszłam do lokalu od razu poczułam nieprzyjemnie gryzące się, dość mocne perfumy tak inne od świeżego powietrza na zewnątrz. Z niepewną miną rozejrzałam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu postawnego blondyna. Spostrzegłam go w koncie restauracji jak zwykle spokojnego i opanowanego z kamiennym wyrazem twarzy, spokojnie popijał wino.
   Dość niepewnie podeszłam do niego po czym siadłam na krześle naprzeciw, które z pozoru wygodne okazało się okropnie sztywne i twarde.
   - Dobry wieczór Mitsuki. Mam nadzieję, że pora naszego spotkania nie była dla ciebie jakoś szczególnie kłopotliwa. Zamawiasz coś? – spytał przyglądając mi się. No cóż moje rozpuszczone włosy musiały go lekko zdziwić skoro zawsze powinnam być gotowa do obrony, a takie długie kosmyki mogłyby mi przeszkadzać.
   - Nie i tak dzisiaj miałam zaplanowane tylko treningi więc nie musisz się tym przejmować. Nie dziękuję, jednak nie mam na nic ochoty. – odmówiłam zastanawiając się dlaczego Smith poprosił o spotkanie. – Mogę wiedzieć w jakiej sprawie zostałam wezwana? Myślałam, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy. – mruknęłam przyglądając się gościom dookoła. Skrzywiłam się gdy spostrzegłam dość ordynarnie.
   - Pewnie słyszałaś, iż dwa tygodnie temu Oddział do zadań specjalnych Leviego został zabity przez Kobietę-Tytan.
   - Tak słyszałam o tym. Jednak nadal nie rozumiem do czego zmierzasz. – westchnęłam. Niestety byłam niecierpliwa, a to była u mnie dość spora wada, która jednak czasami była dość pomocna.
   - Chcę abyś wstąpiła w szeregi Oddziału Leviego. – wstrzymałam oddech. Nie na to się umawialiśmy i on doskonale o tym wiedział. Miałam wstąpić tylko do jakiegoś pobocznego oddziału by móc sprawdzić moje umiejętności jednak nie narażać na zbędne niebezpieczeństwo.
   - Wiesz, że nie pisaliśmy się na to, a nawet jeżeli ja się zgodzę to nie wiem co na to moi przełożeni. W dodatku wchodzi to, że nie ukończyłam waszego szkolenia. – zacisnęłam pod stołem ręce na sukience. Mój oddech przyśpieszył, a przez głowę przebiegało mi tysiące myśli. To, że mogłam chodzić po mieście napawało mnie radością jednak należenie do Specjalnego Oddziału było czymś nienamacalnym. Ulotnym niczym chmura. Widzisz ją jednak nie możesz poczuć jaka jest, jak pachnie czy nawet jak smakuje.
   - Wszystko jest już ustalone, a ostateczna decyzja należy do ciebie. Czy wolisz iść do przybocznego czy Oddziału Specjalnego. – słysząc to otworzyłam szeroko oczy.
Pierwszy raz mam możliwość wyboru, pierwszy raz mogę sama decydować o tym co JA chcę zrobić. Momentalnie poczułam strach obowiązku wyboru. Wiedza, że mogę coś zmienić w swoim z góry zaplanowanym życiu. Wypuściłam powietrze, całkowicie nieświadoma, że wcześniej je wstrzymałam. Przeanalizowałam wszystkie za i przeciw jednak to i tak nie miało w tej chwili żadnego znaczenia. Decyzja była aż nazbyt oczywista.

   - Wybieram Oddział do zadań specjalnych.
Hej! Mam nadzieję, że spodobał wam się prolog. Bardzo proszę was o komentarze, które będą dla mnie dość dużym dopingiem do dalszego pisania. Gorąco pozdrawiam! Kaoru 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz