8/30/2014

I - Pierwsze Spotkanie

Kiedy jestem rozgoryczony światem patrzę w niebo
Widzę wtedy, że nie jestem jedyny

   Kiedy przekroczyła próg pomieszczenia w którym miał się zebrać nowy specjalny oddział zwiadowczy znany powszechnie Oddziałem Leviego od razu uderzyła w nią duchota pokoju. Skrzywiła się delikatnie jednak weszła. Od razu zauważyła ósemkę osób nieznanych jej … osobiście.
  Mitsuki spojrzała niepewnie na dowódcę oddziału zwiadowców. Był on jedyną osobą, którą znała w tym pokoju, a i jemu nie do końca mogła zaufać. Niepewnie oparła się o ścianę jak najdalej od kogokolwiek tak samo jak dość niski brunet stojący obok okna, który od momentu przybycia nie poruszył się tylko ciągle wpatrywał się w krople deszczu na szybie, które powolnie spływały po niej.
   - Skoro wszyscy już się zebrali chcę aby Zoe przedstawiła wam szczegóły waszej pierwszej wspólnej misji. - mówiąc to kiwną głową w stronę szatynki w okularach. Oczy okularnicy rozbłysły kiedy mogła zabrać głos, a policzki zarumienił się gdy mogła powiedzieć coś o Tytanach, które tak ją fascynowały. Kou przełknęła ślinę nie będąc pewna czy chce poznawać szczegóły planu. Dyskretnie rozejrzała się dookoła i jak się okazało nie tylko ona obawiała się Zoe.

   Niespodziewanie Levi wyszedł z pokoju wiedząc czym może się skończyć pytanie Hange odnośnie Tytanów, a ostatnio nie chciał o nich słyszeć, zwłaszcza od ich fanki. Kiedy przechodził obok blondynki ta poczuła dość przyjemny zapach i była pewna, że nie są to żadnego rodzaju perfumy czy coś podobnego. Ten zapach był znacznie przyjemniejszy jednak znikną razem z milczącym kapralem. Niebieskooka zauważyła, że także Erwin wychodzi z pomieszczenia, teraz była już pewna, że nie chce słyszeć co Zoe ma do powiedzenia. Przeczesała dłonią włosy, uświadamiając sobie, że tak jak wcześniej przewidziała zgubiła gumkę.
   - No cóż, zostało mi powierzone wytłumaczenie na czym będzie polegało wasze zadanie…
   - Nie uważasz, że za bardzo się tym przejmujesz? – spytała krótkowłosa dziewczyna siedząca nienagannie na końcu sofy. Przekręciła głowę na prawą stronie rzucając lekceważące spojrzenie w kierunku szatynki. Ta zamrugała zdziwiona zupełnie nie spodziewająca się takiej reakcji. – Mogłabyś nam na przykład wyjaśnić dlaczego ona ma Skrzydła Wolności na kurtce, a my nadal mamy znak Kadetów? – w głosie rudowłosej można było odczuć frustrację. Wszyscy spojrzeli zdziwieni na blondynkę dopiero teraz zauważywszy znak na jej kurce. Ta momentalnie przyłożyła dłoń do przyszytego znaczka.
   - Gdybym to wiedziała… - bąknęła pod nosem drapiąc się po głowie. Szatynka nie lubiła kiedy czegoś nie wiedziała.
   - To może ty nam powiesz o co z tym chodzi? – mówiąc to podeszła do blondynki wskazując na jej wyszywkę.
   - No, ja… To znaczy, ja ukończyłam specjalny trening, a no… Moja obecność w tym oddziale była już wcześniej przedyskutowana z Kapitanem Erwinem. – wyjąkała czerwieniąc się. Nie spodziewała się iż uwaga wszystkich skupi się choć na chwilę na niej. Planowała bycie obserwatorem, a nie to.
   - Czyli to oznacza, że znasz jakieś inne metody co do zabijania Tytanów? – zapytał nagle ożywiony Eren.
   - Nie, nie znam innych metod ich zabijania jednak zamiast tego kiedy wy zabijacie dwóch ja w tym czasie mogę zabić pięciu. Mój trening opierał się także na szybkim przemieszczaniu się bez sprzętu do trójwymiarowego manewru i kilku innych takich rzeczy. – przełknęła głośniej ślinę gdy napotkała zimny wzrok Maille. Wiedziała, że pominęła w tym kilka ważnych kwestii jednak nikt posa Kapitanem Erwinem nie musi o tym wiedzieć.
   - Ooo… To fajnie miałaś. – zapytał śpiący do tej pory Seiya po raz pierwszy przyglądając się niebieskookiej. Niespodziewanie wszyscy usłyszeli dziwnego rodzaju śmiech okularnicy.
   - Czyli organizacja która cię szkoliła wie coś o Tytanach. Muszę ci pokazać wyniki moich dotychczasowych badań nad tym niesamowitym istotami. – mówiąc to objęła przerażoną blondynkę i wyszły z pomieszczenia  w kierunku placu gdzie najczęściej odbywały się badania laboratoryjne Hangi.
Jak ona niby do tego doszła? – zastanawiała się nie rozumiejąc jak jej przełożona mogła dojść do takiego wniosku.
   - Ale miała nam pani powiedzieć co będziemy robić na misji! – krzyknęła za nią oburzona krótkowłosa. Zoe odwróciła się w jej kierunku.
   - Mam ważniejsze zadania niż tłumaczenie tego gówniarzom. Idźcie zapytać o szczegóły Kaprala Leviego. No to jak Mi-chan? Idziemy! – mówiąc to zniknęły za zakrętem, który prowadził na schody. Jednak pomimo tego, że zniknęły nadal było słychać uradowany głos szatynki, która tłumaczyła dziewczynie na czym polegały jej ostatnie doświadczenia.
   - Jak ona śmie! – krzyknęła oburzona zachowaniem przełożonej Tsukino trzaskając drzwiami. Jednak zaraz po huku jaki spowodowała dostała nagłego olśnienia, które wywołało delikatny uśmiech na jej jasnej twarzy. Reszta w pokoju spojrzała na siebie nie za bardzo rozumiejąc o co może jej chodzić, jednak rudowłosa wyszła już z komnaty. Eren usiadł na wolnej już sofie gdzie obok srebrnowłosego. Ten jak na zawołanie wstała z niej i bez słowa wyszedł, a za nim rudowłosa.
   - Dziwni są. – mruknął Eren do siedzącej na krześle brunetki. Ta spojrzała na niego.
   - Racja. – odpowiedziała zasłaniając czerwonym szalikiem część twarzy. Miała już pewnego rodzaju podejrzenia co do tej niezdyscyplinowanej grupki, a zwłaszcza co do blondynki i jej specjalnego treningu.
   Pomimo tych wszystkich podejrzeń była wręcz pewna, że już kiedyś widziała tą dziewczynę gdy była mała. Jednak pomimo mglistych wspomnień wiedziała iż nie może jej do końca ufać.

~ * * * ~

Kapral siedział przed biurkiem przeglądając kolejne raporty z wypraw w terenie, które za cel miały znalezienie jakichkolwiek informacji o czymkolwiek. Sam za bardzo nie rozumiał dlaczego Smith wysyła żołnierzy na tak bezcelowe poszukiwania skoro przy każdej wprawie przynajmniej połowa ludzi padała ofiarą Tytanów. Ścisną mocniej trzymaną aktualnie kartkę papieru, kiedy przeczytał o grupce poległej w lesie gdzie zginęli jego poprzedni towarzysze z Oddziału Specjalnego.
   Niemal natychmiast ukazały mu się obrazy z tamtej chwili jednak pokręcił głową z zamiarem wyrzucenia ich z głowy. Spróbował ponownie skupić się nad tekstem jednak nie wychodziło mu to tak jak chciał. Z cichym westchnieniem wstał z krzesła po czym przysuną ją z największą dokładnością do blatu biurka. Następnie ruszył w stronę łazienki by móc się w końcu rozluźnić po całym dniu pełnym spięć, nieporozumień i kłótni z Kapitanem.
   Gdy woda w końcu zaczęła spływać po jego umięśnionym ciele, które było wynikiem wieloletnich treningów jakim poddawał go Erwin. Pomimo tego małego i jedynego relaksu na który mógł sobie pozwolić będąc żołnierzem nadal nie mógł przestać myśleć o swoim starym i nowym oddziałem. Nie ważne jak bardzo się upierał i zaprzeczał w pewnym sensie czuł pustkę gdy zobaczył martwych towarzyszy zabitych przez Anne. Mimowolnie poczuł narastający w nim gniew narastający gdy pomyślał, że ich ofiara poszła na marne, że blondynka uciekła jak tchórz nie chcąc wziąć odpowiedzialności za swoje czyny.
   Zacisną szczękę i uderzył pięścią w ścianę, a ból który dzięki temu rozszedł się po nim uspokoił go. Kapral nigdy nie lubił przywiązywać się do ludzi, ponieważ już raz dostał za to bolesną lekcję.
   Gdy wyszedł z łazienki owinięty ręcznikiem w pasie spojrzał na okno po którym spływały krople deszczu tworząc dość cichą i przygnębiającą melodię. Natomiast niebo rozjaśnione było co jakiś czas błyskawicami. Przez chwilę przyglądał się temu jednak zaraz odszedł czując jak zbiera mu się na melancholię. Podszedł do szafy gdzie znajdowała się jego piżama. Kiedy się ubrał mógł w końcu pójść spać uprzednio gasząc lampkę.
   Możliwe iż gdyby został na nogach jeszcze kilka minut usłyszałby jak drzwi do pomieszczenia obok otwierają się skrzypiąc. Na korytarzu pojawiła się dość niewysoka blondynka w białej koszuli i spodniach od stroju żołnierza. Niepewnie rozejrzała się dookoła by upewnić się iż nikt jej nie zauważy. Pewna, że nikt jej nie przeszkodzi ruszyła długim korytarzem starając się chodzić na palcach by  nie robić niepotrzebnego hałasu.
   Kiedy znalazła się już na dworze wyszła na deszcz, a gdy krople deszczu zaczęły na nią spadać nie mogła pohamować śmiechu. Wiedziała, iż gdyby ktoś zobaczył ją teraz na pewno pomyślał by, że oszalała i może nawet byłby bliski prawdy.
   Błękitnooka szalała ze szczęścia czując jak zaczyna całkowicie przemakać. Zaczęła kręcić się w kółko nie mogąc wytrzymać z euforii. Pomimo tego jednak mogłaby powiedzieć iż już kiedyś to czuła. Kiedyś czuła krople deszczu na twarzy. Jednak nie zastanowiła się nad tym dłużej. W końcu jak niby miałaby poczuć deszczy gdy niemal całe życie spędziło się w podziemiach?

2 komentarze:

  1. Pierwszy raz czytam opowiadanie o takiej tematyce i muszę przyznać, ze mi się podoba. Jest ciekawe, intrygujące. Ogólnie Twoj styl pisania dużo daje. Mój ulubiony moment to te rozmyślania pod prysznicem. ładnie pokazalas słabości i emocje bohatera. Brawo.
    Zycze dalszej weny i sukcesów.pozdrawiam.
    Ogien-i-lod.blogspot.com - zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Ci za tak miłe słowa oraz za pierwszy komentarz. Cieszę się, że moje opowiadanie się spodobało. Właśnie wchodzę na Twoje i muszę przyznać iż jest ono bardzo wciągające.

      Usuń