8/30/2014

I - Pierwsze Spotkanie

Kiedy jestem rozgoryczony światem patrzę w niebo
Widzę wtedy, że nie jestem jedyny

   Kiedy przekroczyła próg pomieszczenia w którym miał się zebrać nowy specjalny oddział zwiadowczy znany powszechnie Oddziałem Leviego od razu uderzyła w nią duchota pokoju. Skrzywiła się delikatnie jednak weszła. Od razu zauważyła ósemkę osób nieznanych jej … osobiście.
  Mitsuki spojrzała niepewnie na dowódcę oddziału zwiadowców. Był on jedyną osobą, którą znała w tym pokoju, a i jemu nie do końca mogła zaufać. Niepewnie oparła się o ścianę jak najdalej od kogokolwiek tak samo jak dość niski brunet stojący obok okna, który od momentu przybycia nie poruszył się tylko ciągle wpatrywał się w krople deszczu na szybie, które powolnie spływały po niej.
   - Skoro wszyscy już się zebrali chcę aby Zoe przedstawiła wam szczegóły waszej pierwszej wspólnej misji. - mówiąc to kiwną głową w stronę szatynki w okularach. Oczy okularnicy rozbłysły kiedy mogła zabrać głos, a policzki zarumienił się gdy mogła powiedzieć coś o Tytanach, które tak ją fascynowały. Kou przełknęła ślinę nie będąc pewna czy chce poznawać szczegóły planu. Dyskretnie rozejrzała się dookoła i jak się okazało nie tylko ona obawiała się Zoe.

8/18/2014

Prolog - Pierwsza Decyzja



   Wpatrywałam się nieprzytomnym wzrokiem w nocne niebo na którym znajdywały się tysiące gwiazd. Małe, srebrne punkciki migotały nęcąc swym blaskiem i ciesząc się niczym nie zmąconą wolnością.
   Czym tak właściwie jest wolność i jak ona smakuje?
   Czasami, kiedy pytałam się innych rekrutów z którymi miałam kontakt jednak każdy miał inne zdanie na ten temat, a ja nie mam żadnego. Nigdy jej tak do końca nie zaznałam. Zawsze wykonywałam polecenia mojego przełożonego nie ważne czy mi się one podobały czy nie.    
   Nigdy nawet nie widziałam nocnego nieba, a teraz to jest mój pierwszy raz. Zawsze wyobrażałam je sobie, kiedy Virgo mi o nim opowiadała tak samo jak i o zewnętrznym świecie. Muszę przyznać, że jest jeszcze piękniejsze niż sobie wyobrażałam, Tak samo jak księżyc. Jego piękna, srebrna tarcza rzucała swój niczym nieskalany blask na sad w którym się znajdywałam.
   To był mój pierwszy dzień dość pozornej wolności jednak jak na razie zapowiadał się całkiem przyjemnie. Spojrzałam na drzewo pod, którym leżałam uznając, że chcę iść do miasta.